Lipiec 2010. Tak więc na koniec przygody z KGP zostawiłem sobie najniższy i najwyższy szczyt. Nie chodziło tym razem o podziwianie Tatr, a o ukoronowanie całego przedsięwzięcia. Wypad na Rysy zajął dwa dni. Wybrałem najłatwiejszą opcję. Zakopane, bus na Słowację, tzw. elektriczka i można się wspinać po skałkach. Wszystko zgodnie z planem. Był tylko jeden moment zawahania, podczas deszczu. Nie chciałem ryzykować wchodzenia po śliskich kamieniach na szczyt, ale na szczęście deszcz ustał, a słońce zdążyło mnie dosuszyć mniej więcej w okolicach szczytu, na który dotarłem parę minut po 21. Kilka zdjęć i zejście do schroniska po słowackiej stronie. Sen, a potem kolejna łamigłówka logistyczna, dobrać tempo tak, żeby zdążyć na wszystkie połączenia. Udało się. Zdobyłem Koronę :).
Emilia Götz prosiła o podanie linka do Planety Gór - https://www.planetagor.pl w ramach wzajemności, bo umieściłem tam, w którymś temacie link do tego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdro od autora bloga! Michał Yngwie Kamiński
Jeszcze będzie link do pliku z niezbyt dokładnie wypisanymi pasmami górskimi, mniej więcej datami zdobycia szczytów gór i ekipą, z którą startowałem i w większości wracałem z gór do akademika we Wrocławiu lub mieszkania w Częstochowie.
OdpowiedzUsuńhttps://1.bp.blogspot.com/-T3h5HEOSAA0/XBKHg-dTrFI/AAAAAAAABgQ/elT_jYA6BHsuKjMU-vXOp3vmOF8k3krOwCLcBGAs/s1600/2004-2010%2B-%2Bg%25C3%25B3ry%2B-%2BKGP.jpg