czwartek, 26 sierpnia 2010

Beskid Żywiecki - Babia Góra - 1725m

(Wrzesień 2004). Czwarty dzień wyprawy to krótki odcinek - ok. 13km. Było dość parno. Pół dnia odpoczywaliśmy. Nocleg gdzieś na granicy PL-Słowacja. Był mróz - nie bardzo się go we wrześniu spodziewaliśmy, nie dało się spać. Musieliśmy cały czas się ruszać w namiocie i rozmawiać, żeby było cieplej. W dodatku do późna w ciemnościach trwała jeszcze niedaleko wycinka drzew. Zebraliśmy się chyba ok. 4.30 żeby się rozruszać i nie czuć zimna. Dalej granicą słowacką, nawet trochę na skróty przez terytorium tegoż państwa i dalej w stronę Babiej Góry. Coraz wyżej, roślinność przypominająca niższe partie Tatr, potem skałki, na wys. ok. 1650m oblodzone skałki i zamarznięta woda w nieckach kamiennych, ale temperatura powietrza nieco wyższa. Na szczytach Babiej Góry nie pozostawaliśmy długo, zbyt wietrznie, robiło się zimno. Kilka zdjęć i marsz w dół. Najgorzej było się wlec po rozgrzanym asfalcie (jeszcze bardziej dawał się we znaki w kontraście z lodem na górze) najdłuższej polskiej wsi - Zawoi. Wreszcie przystanek PKS i dojazd do Suchej Beskidzkiej. Dalej PKP.
Podsumowując - była to chyba najbardziej wyczerpująca i urozmaicona trasa na drodze do KGP. Ponad 100km pieszo w 5 dni w niespodziewanie skrajnych warunkach. Osiągnięcie tym większe, że wydałem tylko ok. 70 PLN (bilety, jedzenie, noclegi) za 5 dni na górskich szlakach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz