czwartek, 26 sierpnia 2010

Beskid Sądecki - Radziejowa - 1262m

Grudzień 2005. Ta sama pora jak z zeszłym roku w Górach Opawskich. Dwa dni pomiędzy świętami a Sylwestrem. Ciemno, zimno, śnieżnie, grząsko i momentami niebezpiecznie. Szczegółów nie pamiętam, ale też trudno żeby w tych warunkach szczegóły były ważne. Letnią porą Beskid Sądecki wygląda zupełnie inaczej. Pociąg do Rytra w kierunku na Krynicę i w śnieg, momentami po pośladki, ale wystarczyło zejść ze szlaku żeby zapaść się po łokcie. Najbezpieczniej było chodzić po śladach narciarzy biegowych, ale te ślady często się urywały. Na szczęście pierwszego dnia nie padało. Radziejową dopadliśmy jakieś 2 godziny przed zmrokiem. I zastanawialiśmy się czy damy radę dojść do schroniska. Z tym, że nie bardzo było się nad czym zastanawiać. Było nas 5 osób, ale każdy szedł swoim tempem i myślał o swoich problemach. Raczej nie było ryzyka, że komuś coś się stanie ani że się zgubi. Widoki były niesamowite, ewidentnie kojarzące się z Laponią. Czasami  słychać było charakterystyczny trzask łamiących się drzew iglastych, czasami  leżały takie na naszym szlaku. W końcu schronisko. Ja zasnąłem od razu. Zarówno pierwszego, jak i drugiego dnia przeszliśmy po ok. 10km, a drugi dzień wyglądał podobnie jak pierwszy. Z tym, że innym szlakiem i do innej stacji PKP - Piwnicznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz