czwartek, 26 sierpnia 2010

Góry Bystrzyckie - Jagodna - 977m

Czerwiec 2005. Po 14 szczytach KGP zdobytych, rozpoczęła się druga połówka. Doświadczenie coraz większe. Cóż może nas jeszcze zaskoczyć? Zwłaszcza w lato. Wiadomo było, że będzie gorąco. Nie lubię tego. PKP do Bystrzycy Kłodzkiej. Nie chciało nam się nawet specjalnie zaglądać do mapy, skracaliśmy sobie nieco drogę poza szlakami, ale w końcu wylądowaliśmy nie wiadomo gdzie, w jakichś kolczastych zaroślach. Po uporaniu się z nimi, przyszła kolej na bagna i moczary, całe szczęście że nie padało, bo po prostu nie dałoby się nigdzie dojść. W najtrudniejszych miejscach przejście ułatwiały drewniane mosty, ale źle postawiona noga, to noga co najmniej do połowy kolana w błocie, wystarczy się raz pomylić i komfort w mokrych butach mocno spada. Dużym problemem okazały się w tych warunkach chmary różnorakich owadów. Najgorsze były małe, gryzące muszki. Jagodną zdobyliśmy na przełaj przez kolczaste krzaczory. Na drugi dzień okazało się że na akurat tą odmianę krwiożerczych muszek jestem uczulony, bo swędziało przez ok. 1,5 miesiąca. Dziś wiem, że najlepiej na owady działa zwykły antyperspirant. Najlepiej nosić go w kieszeni i spryskiwać się nim od czasu do czasu od stóp do głów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz