czwartek, 26 sierpnia 2010

Pieniny - Wysoka - 1050m

(Czerwiec 2006). Po przebudzeniu i zmuszeniu się do złożenia plecaka siłą woli, plan był prosty - PKS do Krościenka i bez pośpiechu wczłapać się na Trzy Korony. Miał to być odpoczynek po trzech dniach dość dużego wysiłku. I wszystko szło zgodnie z planem, z wyjątkiem faktu, że dopiero na szczycie Trzech Koron zorientowałem się, że to wcale nie jest najwyższy szczyt Pienin. Trzy Korony są popularne, dość mocno rozreklamowane i dałem się zwieść pozorom. Szybki plan działania, ok, da się zrobić. Zbiegłem z powrotem do Krościenka i... spóźniłem się kilkanaście sekund na PKS do miejscowości Jaworki niedaleko wąwozu Homole. Na następny trzeba było czekać długo, nie pamiętam czy pół godziny, czy około 2 godzin. W każdym razie przez ten czas spróbowałem odpocząć, uzupełnić płyny. Na żadną górę nie wszedłem nigdy tak szybko jak na Wysoką, a już na pewno tak szybko z żadnej nie zbiegałem. Udało się jednak zdążyć na połączenia Jaworki - Szczawnica i Szczawnica - Nowy Sącz a stamtąd jakoś do Wrocławia. Najtrudniejsza była logistyka, ale się udało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz