czwartek, 26 sierpnia 2010

Góry Kamienne - Waligóra - 936m

Marzec 2005. Co nie udało się miesiąc temu, musiało się udać tym razem. Marzec to chyba najlepszy miesiąc na wypad w góry, jeśli chce się chodzić po śniegu w Polsce. Jest mocno ubity, ale jeszcze nie topnieje. Chodzi się wygodnie, miękko, można uzyskać tempo do 3km/h, ale gdy zdarzy się obszar zwalonych drzew - znacznie opóźnia to marsz i należy brać pod uwagę przy szacowaniu czasów przejść. Osobiście (z doświadczenia) nie zakładam, że w zimę przejdę więcej niż 12-13km w jeden dzień po szlakach. W polskich górach szlak zgubi się wręcz na pewno przynajmniej raz dziennie i trzeba to chyba traktować po prostu jako atrakcję. Z Wałbrzycha złapaliśmy stopa do Rybnicy Leśnej. Dalej szło się bardzo przyjemnie, aż na samą Waligórę, mijając po drodze schronisko Andrzejówka. Wejście choć strome, nawet zimą dość łatwe i krótkie. Prawie nie czuło się zmęczenia. Najbardziej przeszkadzało słońce, nieprzyzwyczajona i dość jednak zmarznięta skóra nagle zaczęła się opalać, unikalne zimowe uczucie. Widoki jak na załączonych obrazkach - najciekawsze były zaśnieżone choinki.Wszystko szło właściwie zgodnie z planem. Jedyny problem stanowiło zapadanie się w śnieg w miejscach ocienionych oraz zeszłe lawiny. Pogoda była na tyle stabilna, że trudno było się spodziewać lawin akurat w zastałych warunkach, ale stromizny, które trzeba było pokonać w poprzek (łatwo o poślizgnięcie) sięgały 45 stopni. I tak do wieczora było sporo czasu na podziwianie widoków i robienie zdjęć. Całość zajęła ok.8-9 godzin. Do Jedliny Zdroju doszliśmy o wyznaczonej wcześniej porze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz